Nie tak dawno pisaliśmy o wydaniu przez firmę ESET oprogramowania NOD32 Antivirus dla systemu Linux. Okazuje się, że Tasmańskie Ministerstwo Edukacji udało się na zakupy w celu pozyskania 40 000 licencji oprogramowania antywirusowego. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby na stacjach roboczych Ministerstwa był używany Windows. Okazuje się jednak, że w Ministerstwie są używane jedynie systemy spod znaku Jałbłuszka oraz Pingiwna – i to właśnie dla tych systemów Ministerstwo chce zakupić oprogramowanie antywirusowe. Takie działania spowodowało, że po raz kolejny pojawia się pytanie czy platformy alternatywne względem Windowsa wymagają oprogramowania antywirusowego?
Aktualnie w Ministerstwie używane jest oprogramowanie firmy Symantec – Endpoint Protection (wersja 11) na 40 000 stacji roboczych oraz laptopach oraz na 1000 serwerów, które są rozmieszczone w 350 różnych lokalizacjach na terenie stanu. Liczba sprzętu powoduje, że Ministerstwo jest jednym z największych odbiorców oprogramowania w rejonie (nie licząc dużych korporacji czy większych banków).
Wymogiem Ministerstwa jest to aby oprogramowanie chroniło przed rożnymi formami zagrożeń takich jak: wirusy, robaki internetowe, trojany, botnety, spyware, rootkity i wiele innych. Kolejnym wymogiem jest to żeby oprogramowanie współpracowało m.in z systemami firmy Microsoft oraz z takim oprogramowaniem jak Internet Explorer, MS Office, Mozilla Firefox, systemami webmail itp.
Krytycy tego rozwiązania twierdzą, że z racji swojej architektury i pochodzenia systemy Linux oraz MacOS są dużo bezpieczniejsze niż rozwiązania firmy z Redmond i oprogramowanie antywirusowe jest zbędnym wydatkiem.
Źródło: http://delimiter.com.au/2011/05/02/tassie-education-dept-wants-mac-linux-anti-virus/